[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Posłuchaj mnie, Mario, bo wielejeszcze mam ci do powiedzenia, a sił i czasu mi braknie.Zamilkła i przytuliła rękę jego do swej twarzy.Kazimierz po chwilimilczenia przemówił:- Nie walczyć mi z przeznaczeniem.Sami ostaniecie.Bolka usta-nawiam następcą po sobie.Nic chcę, by jak dziad mój jednoczyć mu-siał z powrotem rozbite państwo.Rad bym go ujrzeć jeszcze, ale wolaBoża! Może Bóg przedwczesnym zgonem karze dumę ojcowską, iżemśmiał myśleć, że wielkiemu pradziadowi dorówna.Może i jego chceustrzec przed grzechem pychy.Gdyby ostawszy w pełni sił panemuładzonego królestwa, zdołał wyzyskać owoce mojej pracy i zamętu sąsiadów, łacnie by mógł własnej to przypisać zasłudze.Mnie niedane będzie plonu zebrać, choć i klasztor i stolec książęcy po równouczyły mnie pokory.O niego się lękam.Umilkł i łapał oddech z wysiłkiem.Dobrogniewa coś odrzec chcia-ła, lecz rękę podniósł i mówił dalej:- Nie dojrzał jeszcze, by władzę udźwignąć ni przed jej pokusamisię obronić.Ty ją za niego dźwigać musisz, póki do lat nie dojdzie.Arcybiskup Aaron i wojewoda Michał Awdaniec radą i czynem będącię wspierać.Wypróbowani to i wierni druhowie, a powagę mająw kraju, zarówno wśród ludu jak i wśród możnych.Książę pochylił głowę i przez chwilę zdał się zasypiać.Dobrognie-wa cicho dźwignęła się z kolan, lecz nie spal widocznie, czy też zbu-dziło go poruszenie:-Zaczekaj! Wypocznę - szepnął.Siedział z przymkniętymi oczy-ma.Otworzył je i kończył:Każ na jutro zwołać zebranie panów z rady i wielmożów, kto nad-ciągnął.Obawiam się już czekać, by nie było za późno, a sam woląswą chcę ogłosić.Lepiej byłoby, gdyby i Bolko mógł ją słyszeć, alesił ubywa mi szybko.Bolko lada dzień przybyć powinien - odparła Dobrogniewa stłu-mionym głosem.W BOLESŁAWOWEJ DRUŻYNIERachunek robiąc z życiem, Kazimierz nie zapomniał o długu,jaki był winien kmieciowi Cieszkowi, który w bitwie z Ma-sławem życie mu ocalił, a położył własne.Pozostał po Ciesz-ku syn jedynak, począty w noc przed wyprawą, z której ojciec niemiał wrócić.Chowała go matka, sama półdziecko jeszcze, rozpiesz-czona przez męża, miękka i wrażliwa.Doman urodziwy i łagodny,lubiany był przez wszystkich, ale jeno dzięki żelaznemu zdrowiui żywości nie wyrósł na rozpieszczonego chuchraka.Rosły i silny nadwiek, pewnie wdałby się w ojca, sławnego woja, gdyby nie miękkieserce, nie tylko nieżyczliwości ludzkiej, ale nawet obojętności znieśćniezdolne.Doman, imieniem po dziadzie, był już podrostkiem, ale żyłi bawił się jak dziecko, nie myśląc o tym, by kiedyś ojcowy dworzec,matkę i wszystko, co kochał i lubił, miał porzucić.Książę, który czekał, by chłopak dojrzał, zamierzając wziąć go dosiebie i los mu zapewnić, widząc, że nie dożyje, następcy swemu spła-tę długu postanowił zlecić.Pewnego pogodnego wieczora MszczujJastrzębiec z Jakuszowic zjawił się w zagrodzie nad Śreniawą, by za-brać Domana.Mszczuj mówił, że na dworze czeka go szczęście, łaska monarsza,zaszczyty, bogactwa.Książę pamiętał łaskawie, że ojciec Domanawłasną krew oddał za niego.Synowi chce za nią odpłacić; za ojcowąkrew!Doman znał ojca jeno z opowiadania.Zasobny był kmieć i silnymąż.Syn do niego ma być podobny: rosły, śmigły, barczysty, z ja-snymi jak słońce włosami i szarymi, dużymi oczyma, które błękitnia-ły w pogodne dni.Dobry był Cieszek jak dziecko, własnych wrpgó^ nic miał, zabiligo pańscy.A za to syna czeka szczęście!Niechby sobie czekało! Doman nie chce szczęścia.Tu mu nie zby-wa na niczym, tam mu na pewno brak będzie wszystkiego, do czegonawykł: rzeczki wśród łąk, lasu na wzgórzach, domu i psa.A takżetych, co go kochają: matki i domowników, i.małej Bietki, z którą odroku bawili się razem, jak często jeno mogli i obiecywali sobie, żezawsze tak będzie.Tymczasem rozkaz książęcy jak nożem uciął do-tychczasowe życie.Od tej chwili zacząć się ma szczęście.Domanowidziwnie ściskało się serce na tę myśl.Ale wuj, który nad nim spra-wował opiekę, ani słyszeć nie chciał nawet o zwłoce.A Mszczuj po-cieszał matkę, że sam sześciu synów, jakich miał, oddał na służbępańską: trzej starsi, Borzywój, Zbylut i Dobrogost już i na wojnę cho-dzili, trzech młodszych: Zemę, Odolaja i Jędrzeja teraz odwiózł doKrakowa, do młodego księcia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates