[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ten facet to.to.to idiota.- Pozwolisz, że przy wyborze męża będę się jednak kierowała własnym osądem - rzuciła lodowato Selene.Gunnar wziął ją za ręce i choć próbowała się wyrywać, nie puścił.Nie tak łatwo było się wyswobodzić z uścisku jego dużych, silnych dłoni.- Kochasz go? - spytał.Selene zaczerpnęła powietrza.- Co to? Przesłuchanie?Gunnar jednak jeszcze mocniej zacisnął palce na jej rękach, zmuszając ją do podniesienia wzroku.- Nie mogę powiedzieć, że przez cały ten czas na ciebie czekałem, bo przecież sądziłem, że nie żyjesz.Ale śniłaś mi się każdej nocy.Kocham cię, Selene.A ty? Kochasz mnie jeszcze?Selene wytrzymała spojrzenie jego stalowych oczu, odetchnęła głęboko i zebrała się w sobie, by wypluć mu w twarz tych kilka gniewnych słów:- Kocham Maksa.I wyjdę za niego za mąż.- Mówisz tak tylko po to, żeby zranić tatę - wybuchnęła oburzona Anaid.- Nie kochasz Maksa, to bezwartościowy głupek i.Lecz Gunnar cofnął już dłonie i podniósł je w geście poddania.- Ty decydujesz, Selene - rzeki ze smutkiem.- Jesteś wolną kobietą.Anaid czulą, że nie może pozwolić, by zrezygnował tak łatwo.- Ale przecież czekałeś na nas tak długo, marzyłeś o nas, i chciałeś mieć wreszcie rodzinę.To niesprawiedliwe!Gunnar przyciągnął ją do siebie i przytulił.- Teraz, gdy cię znalazłem, już cię nie opuszczę.Selene cmoknęła zniecierpliwiona.- Doprawdy wzruszające.Cóż za spektakl: znużony wędrowiec pada w ramiona odnalezionej po latach córki! Zaraz się chyba znowu popłaczę.Jej sarkazm dotknął Anaid do żywego.- To mój tata i nic tego nie zmieni.Skąd w tobie tyle zaciekłości? Nie umiesz wybaczać?Selene z ironią zwróciła się do Gunnara.- Pięknie! Już ją masz po swojej stronie.Przez piętnaście lat nie dajesz znaku życia, a potem w kilka godzin owijasz sobie córeczkę wokół palca i sprawiasz, że zaczyna kwestionować wszystkie moje decyzje.Fantastycznie!Anaid nie chciała tego słuchać.Selene wydawała jej się teraz zaciętą, niesprawiedliwą egoistką.Jak mogła tak po prostu odmawiać córce tego, na czym jej w tej chwili najbardziej zależało: prawdziwej rodziny?- Scenka jak z bajki - ciągnęła jadowicie Selene.- Ojciec wraca do domu, prosi o kolację i dach nad głową, w zamian oferując miłość i bezpieczeństwo.Ale życie to nie jest jedna z tych opowiastek, którymi zabawiała cię w dzieciństwie Demeter.Anaid, twoja babcia zginęła z rąk Odish, a Gunnar był, jest i będzie jednym z nich.Stoimy po dwóch stronach barykady.Naszych interesów nie da się pogodzić.Rozumiesz? Zresztą nie obchodzi mnie, czy rozumiesz.Każdym z tych słów - skądinąd szczerych i sensownych - nieświadomie popychała swoją półkrwi córkę ku Gunnarowi, budząc w niej coraz głębsze wątpliwości.Jako czysta Omar nie była w stanie zrozumieć, co znaczy odkryć w sobie zalążek ciemności.- A ciebie żegnam - syknęła w stronę Gunnara.- Nigdzie się nie wybieram - oświadczył w odpowiedzi.- Chyba wyraziłam się jasno? - zdenerwowała się Selene.- Moja odpowiedź brzmi: nie.Nie kocham cię i nie chcę cię więcej widzieć.- Przyjechałem tu nie tylko ze względu na ciebie.Nie zamierzam zostawić Anaid na łasce Baalat.- Wymówki! - żachnęła się Selene.- Wynoś się!- Żadne wymówki.Baalat depcze wam po piętach i chwilowo ani ty, ani Anaid nie potraficie jej powstrzymać.Anaid nie mogła dłużej milczeć.- Wysyłała do mnie wiadomości, a ty nic mi nie powiedziałaś! Selene pobladła.- Zaglądaliście do mojej skrzynki?- Przed chwilą przyszedł SMS.Od Baalat do mnie.Jak długo próbuje się ze mną skontaktować? - naciskała Anaid.- Nie chciałam, żebyś to czytała - szepnęła Selene.- To by mogło ściągnąć nam ją na głowę.- Więc dlaczego nie skasowałaś tych SMS-ów?- Na wypadek gdyby zawierały jakiś ślad, jakąś wskazówkę.Zamierzałam przesiać je Elenie, poradzić się jej.- Nie zauważyłaś czegoś podejrzanego, jak byłaś na zewnątrz? - spytał z niepokojem Gunnar, po czym podszedł do drzwi, otworzył je i wyjrzał w ciemność.Rozgwieżdżone wcześniej niebo zakryły chmury.Anaid poczuła dreszcz.Miała wrażenie, że dziwny cień kładzie się na pobliskich migdałowcach.Czy jej się tyko zdawało, czy rzeczywiście coś się zmieniało w otaczającym ją krajobrazie? Jej oczy ledwie wyławiały z mroku żółte kwiaty rosnącego nieopodal janowca.Spacerując wcześniej z Selene, zwróciła na nie uwagę, bo skąpane w księżycowym blasku połyskiwały jak złotawe perły.Teraz coś się działo i tylko obecność Gunnara pozwalała jej zachować spokój.Selene natomiast postanowiła chyba nie przyjmować do wiadomości faktów.- Do czego niby miałbyś nam się przydać? Przecież zrezygnowałeś z magicznej mocy.- Zrezygnowałem.Co nie zmienia faktu, że umiem walczyć.Byłem bokserem.Selene klasnęła w dłonie.- Wiesz co? Ale my już mamy obrońcę.Jusufa ibn Tashfina, almorawidzkiego wojownika, gotowego wezwać nam na odsiecz swoją widmową armię.- Mamo, w naszej sytuacji powinnyśmy być wdzięczne za każdą pomoc - wtrąciła zdecydowanie Anaid.Choć powiedziała „mamo”, w jej słowach brzmiał rozkaz, który tak sprawił, że Selene opadła na krzesło, zgadzając się tym samym na chwilowe zawieszenie broni.- Jak sobie chcesz.Tylko nie mów potem, że cię nie ostrzegłam.Anaid chwyciła Gunnara za rękę i pociągnęła go w głąb przyczepy.- Zostań, proszę.Nie zwracaj na mamę uwagi.Przyczepa, choć niewielka, okazała się jednak wystarczająca dla trzech osób.Choć słyszeli nawzajem swoje oddechy, a nawet wyczuwali ciepło, każde bez przeszkód pogrążyło się we własnych myślach.Anaid potarła swój pierścionek ze szmaragdem i natychmiast zmaterializował się przed nią Jusuf ibn Taszfin, usłużny jak zawsze i schylony w głębokim ukłonie.- Będę nad wami czuwał, pani.Spijcie spokojnie.Selene i Gunnar nawet nie drgnęli: nie widzieli ani nie słyszeli ducha.Świadomość, że ma większą moc niż jej rodzice, bynajmniej nie poprawiła Anaid nastroju.Zresztą cóż z nich była za rodzina? Omar, Odish i.ich córka.Trzy wierzchołki wykrzywionego trójkąta.Dziwna rodzina.Rozdział IIPrzymierzaNajpierw błysnęło, a kilka sekund później rozległ się grzmot.Anaid poderwała się gwałtownie, zapominając, że znajduje się na piętrowym łóżku w przyczepie kempingowej, tuż pod metalowym sufitem.Natychmiast uderzyła się w głowę i krzyknęła.Zamiast głosu Selene usłyszała głos mężczyzny, miękki jak irlandzka ballada, kojący.- Śpij, Anaid, to tylko burza.Śpij, córeczko.Opadła na poduszkę i zdrzemnęła się znowu, ukołysana łagodną, nuconą przez ów męski glos melodią.A może uspokajały ją tak czyjeś ręce? Pogrążona w półśnie czuła, jak duża dłoń czule gładzi ją po twarzy i odgarnia grzywkę z czoła.Dłoń była naprawdę duża - zakrywała niemal całą jej twarz - szorstka, ciepła i trochę niezgrabna, jakby dawno nikogo nie dotykała.Ta dłoń, stwardniała od pracy i pokryta bliznami, nawykła do zaciskania się na grubych linach i rękojeściach mieczy, należała do Gunnara, który czuwał, pogrążony w milczącej i pełnej zachwytu kontemplacji uśpionej córki.Selene też nie zmrużyła oka.Nieruchoma na swoim łóżku, zwinięta w kłębek, starała się odganiać cisnące się do głowy myśli, by Gunnar przypadkiem ich nie podsłuchał albo nie wyczuł.Oboje byli tak zasłuchani w siebie, że nie zwracali uwagi na to, co działo się za oknem, dopóki wichura nie zaczęła niebezpiecznie kołysać przyczepą.Kiedy w dodatku deszcz, smagający dach milionem kropel, zamienił się w grad, tak że Anaid rozbudziła się ostatecznie.Coś jej mówiło, że la burza nie wróży niczego dobrego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates