[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeszcze zanim zniknęła między drzewami, na polankę wtoczył się olbrzymi niedźwiedź.- Ogromnie tęsknię do przyjaźni i do miłości - wyznał czarownicy.- Nie mogę wprost znieść, że każdy zając, lis czy ptak, każda sarenka czy koziołek uciekają ze strachu na mój widok.Zrób coś, żeby inne zwierzęta w lesie mnie pokochały! Błagam cię, czarownico.- Skoro sobie tego życzysz, królu Strasznego Lasu, to oczywiście spełniam twoją prośbę- oświadczyła nonszalancko czarownica, dotykając jego futra magiczną laseczką.Niedźwiedź odwrócił się i ujrzał, że z lasu wychodzą cztery małe zajączki, które zamiast uciec na jego widok, ufnie wskoczyły mu na ramiona.Zgrabne sarenki smukłymi łebkami ocierały się o jego futro, a ptaszki, radośnie świergocąc, sfrunęły z drzew i przysiadły mu na głowie.Potężny zwierz, mrucząc z zadowolenia, zniknął między drzewami w towarzystwie swych nowych przyjaciół.Wtedy na polankę wbiegła młoda żona w białej sukience.- Droga wiedźmo, pomóż mi! Wczoraj wyszłam za mąż, ale co z tego? Mój ukochany jest marynarzem i już jutro opuszcza mnie na długie miesiące, aby żeglować po dalekich oceanach.Przemień mnie w mewę, abym mogła zawsze mu towarzyszyć!Jeszcze nie skończyła mówić, gdy - za sprawą magicznej laseczki - młoda żona marynarza odfrunęła z polany jako biała mewa, z welonem na łebku, machając czarownicy skrzydłem na pożegnanie.Wiedźma jeszcze odprowadzała ją wzrokiem, rozkoszując się dobrem, jakie czyni, gdy na polanę wkroczył ubogi wieśniak.- Dobra kobieto, o której niesłusznie tyle złego mówią w naszej wsi.Usłyszałem, że pragniesz spełniać wszystkie życzenia, więc spraw, żeby moja mała chatka zamieniła się w dziesięciopokojowy dwór.Mieszkamy z żoną i sześciorgiem dzieci w jednej izbie i ciągle się kłócimy z powodu ciasnoty.Doprawdy już żyć się nie chce!- Nie jestem wprawdzie złotą rybką, ale idź do swego nowego, wielkiego dworu.Już stoi -odparła łaskawie czarownica, a wieśniak, gnany radością, pobiegł z powrotem do wsi.Przez dłuższy czas nikt nie nadchodził, więc zmęczona czarownica weszła do swego domku na kurzej stopce, ułożyła się wygodnie na postaniu i przyśpiewywała sobie skrzekliwym głosem - gdyż nie opuszczały jej zadowolenie i podziw dla własnej mądrości i dobroci.4- Jutro z samego rana znowu siądę na pniu i będę wszystkich uszczęśliwiać - oznajmiła ptakom.- Ale teraz zapada zmierzch, więc trochę pośpię.I zobaczycie, że wreszcie będę miała dobre sny.Zasnęła wkrótce i śniły jej się same miłe rzeczy.- Ach, jaka jestem dobra, jaka jestem mądra.- mruczała, przewracając się z boku na bok.- Jak wspaniale uszczęśliwiam wszystkie istoty.Aaaaach.Czarownica jednak nie dospała nawet ranka - obudził ją zdyszany i przerażony rudy lisek, trącając noskiem w rękę.- Błagam cię, obudź się! Czarownico! Obudźże się! I natychmiast, ale to natychmiast, przemień mnie znowu w rudą szyszkę, tę spod sosny, która leżała obok ciebie!Czarownico, słyszysz?!!!- Co się stało? - zdziwiła się czarownica, ziewając szeroko i z trudem otwierając oczy.-Dopiero co, raptem wczoraj, zamieniłam cię w liska i już z powrotem chcesz być szyszką? Zdawało mi się, że cię uszczęśliwiłam? Nawet mi się śniłaś w nowej postaci.Byłaś szalenie zadowolona!- Nie, nie uszczęśliwiłaś mnie i nie jestem zadowolona - zaszlochał szyszko-lisek.- I śpiesz się! Czy nie słyszysz szczekania psów? To właśnie mnie gonią te bestie z zębami jak u smoków! Wyobraź sobie, że tam, za wzgórzami, wcale nie jest piękniej niż tu!Myliłam się.Za to tam chodzą okrutni myśliwi ze strzelbami, biegają wielkie i głodne psy, a wszyscy razem zmówili się, żeby mnie ścigać.Mnie, biedną, małą, rudą szyszkę, to znaczy mnie, biednego rudego liska, bo szyszkę na pewno by zostawili w spokoju!Pośpiesz się, czarownico! Te psy są coraz bliżej! Marzę o tym, żeby już być z powrotem małą, rudą szyszką, leżącą bezpiecznie pod gałęziami sosny! Szybko! Szybko! Inaczej psy zjedzą mnie na kolację lub myśliwi zamienią mnie w futro!I rzeczywiście: ujadanie psów odezwało się tak blisko, jakby za chwilę miały wpaść na polanę.- Niech się stanie - szepnęła czarownica i mała, ruda szyszka poturlała się z powrotem pod sosnę.Ledwo zdołała znieruchomieć, gdy na polanę wbiegła Pięknotka.Była zalana łzami i upadła na kolana przed czarownicą, zamiatając trawę swymi długimi złotymi włosami:- Zmiłuj się, wiedźmo! Przywróć mi moją dawną, zwykłą urodę.Jestem okropnie nieszczęśliwa!- Ależ dlaczego? - zdziwiła się czarownica.- Jesteś przecież najpiękniejsza w świecie!5- No właśnie! - zapłakała głośno dziewczyna.- I już od wczoraj z całego świata zjeżdżają rycerze i królewicze, aby podziwiać moją urodę, a każdy prosi mnie o rękę!- Czy to źle? - spytała zaniepokojona wiedźma
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates