[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Młodzi śpiewają dla innych młodych.Czasem się drą, czasem wrzeszczą, nie dociągają Page 14Czerwone gitary - historia zespołu - ( 1965 - 2005 ) - Marek Gaszyński.txt końcówek, ale słychać, że robią to z duszy i serca.Ten występ Czerwonych Gitar z końca 1965 roku nie jest wcale gorszy niż koncerty Beatlesów z tego samego okresu, dawane w Los Angeles i w Londynie, które wiele lat później pojawiły się na płytach.Widać, słychać, ile ci nasi chłopcy zapożyczyli z muzyki Beatlesów i ile potrafili „swojego", od siebie, do niej wnieść.Szkoda, że żadna krajowa firma płytowa nie chce wydać tego koncertu czy paru innych z tamtych lat, istniejących w zbiorach Czerwonych Gitar.Krzysztof Klenczon urodził się 14 stycznia 1942 w Pułtusku, ale dzieciństwo i wczesną młodość od 1946 roku spędził w Szczytnie.Właśnie w tym mieście od kilkunastu już lat organizowany jest letni koncert, upamiętniający jego tam bytność.W Szczytnie chodził do przedszkola, szkoły podstawowej i do liceum.Ojciec Krzysztofa był żołnierzem AK i po wyzwoleniu przez długie lata musiał się ukrywać - gdy pytano o niego, rodzina mówiła, że nie żyje.W roku 1956, gdy ogłoszono amnestię, ujawnił się.„Ale to już nie był ten ojciec - opowiadała siostra Krzysztofa, Hanna.- Wrócił do nas jakiś przytłamszony, nieobecny.Mimo to został prywatnym przedsiębiorcą, założył wytwórnię wód gazowanych" (z artykułu Rafała Kalukina, „Głos Wybrzeża" 1998).To właśnie ojcu poświęciłKrzysztof jedną ze swych najpiękniejszych piosenek, nagrodzoną w roku 1969 na festiwalu opolskim, a zatytułowaną Biały krzyż.Przed muzyką był sport.„Lubił nie tylko pływanie i żagle, ale też bardzo dobrze radził sobie na boisku - opowiadał Ryszard Burliński, jeden z mieszkańców Szczytna.- Byliśmy w liceum razem w sekcji gimnastycznej, biegaliśmy na nartach.Braliśmy udział w zawodach powiatowych.Krzysztof był normalnym facetem.Widać było jego%^#.^Łr*Biały krzyżmuzyka: Krzysztof Klenczon słowa: Janusz Kondratowicz l Gdy zapłonqł nagle świat, bezdrożami szli przez śpiący las.fm rytmem młodych serc niespokojne dni tał czas.Gdzieś cień siwi Tylko w kto podJak myślozostał ognisk dym, dróg przebytych kurz, mgły.lu biały krzyż nie pomięła już, śpi.' lat, jak wspomnień ślad,/wraca dziś Runięć o tych, których nie ma.V34 ROZDZIAŁ 1 PLUSZOWE NIEDŹWIADKIKrzysiek.Klenczon.zdolności, ale nigdy nie pozował na gwiazdę.Był sympatyczny i towarzyski" („Gazeta Olsztyńska"2000).Już w szkole średniej Klenczon śpiewał i grał na gitarze, którą sobie kupił za zapracowane w tartaku pieniądze.Nie miał nauczyciela gitary i był muzycznym samoukiem.W tym czasie próbował grać na fortepianie i na klarnecie.„Występował też w szkole - wspominała jego siostra Hanna - na różnego rodzaju potańcówkach.Kiedyś - pamiętam - tata przychodzi do domu i pyta: Gdzie Krzysztof? Gra w szkole na gitarze - usłyszał.Ja mu dam gitarę! Ojciec nie chciał o tym słyszeć" (z artykułu Zbigniewa Krzyżanowskiego, „Gazeta Olsztyńska" 1991).Po maturze Klenczon ruszył do Trójmiasta, dostał się na Politechnikę Gdańską, na WydziałBudownictwa Lądowego, gdzie wytrwał zaledwie jeden semestr.Po roku znów rozpoczął naukę, tym razem w Studium Nauczycielskim w Oliwie - chciał zostać nauczycielem wychowania fizycznego.Sięgnijmy po wspomnienia Karola Wargina, jednego z pierwszych przyjaciół Klenczona.Poznali się„po zdaniu egzaminów teoretycznych i praktycznych w czerwcu 1960 roku na pierwszy rok studiów SNWF w Oliwie.Rozpoczął się rok akademicki.Pewnego wieczoru po kolacji w internacie wybrałem się pograć w tenisa stołowego, ale stół był zajęty.Zwróciłem wówczas uwagę na skromnego, poważnego chłopaka, siedzącego samotnie w końcu korytarza i podgrywającego na gitarze do Page 15Czerwone gitary - historia zespołu - ( 1965 - 2005 ) - Marek Gaszyński.txt nuconej cichutko nostalgicznej piosenki Polesia czai.Podszedłem do gitarzysty i poprosiłem o dobranie akordów do Let's twist agam.Ustawił tonację i uderzył w struny.Spróbowaliśmy zaśpiewać razem.Nieźle wyszło.Potem próbowaliśmy inne piosenki.Koło nas tworzyła się coraz większa grupka.Na jesieni 1960 roku, po dwóch miesiącach nauki, studenci pierwszego roku zostali wyznaczeni do prac polowych na wsi.W owych czasach panował zwyczaj, że co roku wojsko i studenci pomagali PGR-om w wykopkach.Dostaliśmy się do jakiejś zapadłej wioski kaszubskiej.Zamieszkaliśmy w prywatnych gospodarstwach na przestrzeni kilkuset metrów.Po śniadaniu wychodziliśmy w pole.Ziemniaki zbieraliśmy w jednakowe płaskie kosze i odnosiliśmy na wozy, gdzie chłopi wydawali nam karteczki.Obowiązywała określona norma, którą należało wypełnić.(.) Po kolacji zbieraliśmy się niemal w komplecie w pustej stodole.Krzysiek przygrywał nam do tańca albo decydowaliśmy się na wspólne śpiewy popularnych piosenek z lat pięćdziesiątych.Po powrocie do Oliwy trzeba było przystąpić do nauki i treningów.Krzysiek doskonalił się w pływaniu, a ja grałem w II lidze tenisa stołowego w klubie AZS Politechniki Gdańskiej.Po kolacji spotykaliśmy się z Krzyśkiem, wzbogacaliśmy wspólny repertuar, dzieliliśmy się głosami, zmienialiśmy rytmy piosenek ludowych na popularny twist.Krzysiek cały czas doskonalił chwyty i technikę gry.(.) Po wakacjach spotkaliśmy się w Oliwie na trzecim semestrze naszego ostatniego roku na SNWF.Za niespełna rok mieliśmy uzyskać uprawnienia nauczycieli wychowania fizycznego z możliwością nauczania w szkole podstawowej.(.) Jeden z ostatnich dni praktyki był dla nas szczególny a w przyszłości zaważył na wyborze drogi życiowej i na karierze Krzysztofa.Międzynarodowy Dzień Kobiet 8 marca zaczął się dla nas jak zwykle.Po śniadaniu przygotowaliśmy swoje sportowe torby z dresami, tenisówkami i zeszytami z konspektami.Tylko Krzyśkowi przypadłw udziale dodatkowy balast - gitara.Chcieliśmy w miarę studenckich możliwości, sprawić przyjemność wszystkim paniom ze szkoły, gdzie odbywaliśmy praktykę.Po części oficjalnej panie przystąpiły do skromnej konsumpcji, a wtedy przyszła kolej na nas.Po krótkiej zapowiedzi stanęliśmy nieco z boku, Krzysiek uderzył w struny i.zaczęło się.Wykonaliśmy najpierw Pluszowe niedźwiadki, które w następnym roku stały się przebojem znanym w całej Polsce, dalej Bella, beRa donna, Babuszka i Dwa gołąbki.W drodze powrotnej mieliśmy przesiadkę tramwajową obok Żaka, gdzie odbywały się środowiskowe eliminacje w ramach Festiwalu Młodych Talentów Zdecydowaliśmy się wejść do budynku i spytać o redaktora Franciszka Walickiego, który byłprzewodniczącym jury.Słysząc nasze rozmowy, Walicki wyszedł z pokoju (.) i dla świętego spokoju zgodził się poświęcić nam pięć minut.Po Babuszce zdecydowaliśmy się na Pluszowe niedźwiadki, z rozbiciem - na podobieństwo do węgierskiego czardasza - na część wolną w zwrotce i część szybką w rytmie twistowym w refrenie.Aranżacja i wykonanie podobały się panu redaktorowi, ale jedyne, co mógł dla nas zrobić, to odnotować nasze nazwiska i adres oraz zaprosić na eliminacje miejskie, z dopiskiem «warunkowo».Znaczyło to, że nasze szanse na występ przed publicznością były związane z absencją jakiegoś innego zespołu.Eliminacje miejskie odbywały się również w Żaku.Kiedy zjawiliśmy się na piętrze, zobaczyliśmy kilku podekscytowanych uczestników, nerwowo błądzących z miejsca na miejsce.W pewnym momencie podszedł do nas Czesław Wydrzycki, którego już kilka razy słyszeliśmy przez radio.Zaproponował stworzenie trio.Roztoczył przed nami wizję grupy rewelersów z programem pieśni latynoamerykańskich.( [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates