[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mary Pat, świetna kucharka, była prawdziwą artystką od wypieków i postanowiła, że to właśnie chleb będzie jej biletem wstępu do śmietanki towarzyskiej ambasady.W tej samej chwili, niedaleko od miejsca, w którym siedzieli, doręczano komuś list.Kurier, pułkownik wywiadu, przyjechał z Warszawy – wysłał go polski rząd, a właściwie jedna z jego agencji wysłała go do odpowiedniej agencji rządu radzieckiego.Pułkownik wolałby tej misji uniknąć.Był komunistą – musiał być komunistą, w przeciwnym razie nie powierzono by mu tak odpowiedzialnego zadania – lecz był też Polakiem, a treść listu dotyczyła Polski.W tym cały sęk.14List był kserokopią oryginału, posłania, które specjalny kurier przywiózł do Warszawy –do jednego z najważniejszych warszawskich urzędów – ledwie przed trzema dniami.Jego adresat znał pułkownika osobiście.Pamiętał go i lubił.Rosjanie wykorzystywali swoich zachodnich sąsiadów do wielu zadań.Polacy mieli wyjątkowy talent wywiadowczy z tego samego powodu co Izraelczycy: byli otoczeni przez nieprzyjaciół.Od zachodu grani-czyli z Niemcami, od wschodu z Sowietami.Nieszczęśliwe położenie geograficzne zaowo-cowało tym, że wielu najlepszych i najbardziej inteligentnych Polaków prędzej czy później trafiało do wywiadu.Odbiorca listu doskonale o tym wiedział.Co więcej, znał już na pamięć treść całego po-słania.Otrzymał je poprzedniego dnia.Ale ta krótka zwłoka zupełnie go nie zaskoczyła.Polski rząd po prostu się zastanawiał, rozważał znaczenie listu.Jego odbiorca nie miał im tego za złe.Rząd każdego państwa poświęciłby na to co najmniej dzień.Takie postępowanie, tego rodzaju przeczekiwanie i odkładanie na później, leżało w naturze wszystkich ludzi u władzy, choć przecież ludzie ci musieli wiedzieć, że gra na zwłokę jest tylko stratą czasu i ener-gii.Ale ludzkiej natury nie potrafił zmienić nawet marksizm i leninizm.Smutne to, lecz prawdziwe.Nowy Radziecki Człowiek, tak samo jak Nowy Polski Człowiek, był w końcu tylko człowiekiem.Balet, który się teraz rozgrywał, był równie stylizowany jak taniec zespołu imienia Ki-rowa z Leningradu – odbiorca listu słyszał niemal muzykę.W sumie wolał amerykański jazz, ale tak czy inaczej muzyka baletowa była jedynie ozdobą, schematycznym systemem bodźców, które nakazywały tancerzom podrygiwać i podskakiwać jak ładne, dobrze wytre-sowane pieski.Baletnice były oczywiście za szczupłe jak na rosyjskie gusta, ale prawdziwe kobiety, te z krwi i kości, byłyby o wiele za ciężkie i te małe, udające mężczyzn cioty nie zdo-łałyby ich udźwignąć.O czym on myślał? I dlaczego? Powoli opadł na skórzany fotel i otworzył kopertę.Po-słanie spisano po polsku – on po polsku mówić nie umiał, ani mówić, ani czytać – lecz do posłania dołączono rosyjskie tłumaczenie.Oczywiście zamierzał przekazać list swoim własnym tłumaczom – tłumaczom i dwóm, trzem psychologom, którzy przeanalizują jego treść i sporządzą portret psychologiczny nadawcy, wielostronicowy dokument, który on – choć to czysta strata czasu – będzie musiał przeczytać.Potem zaś będzie musiał donieść o tym swoim politycznym zwierzchnikom – nie, swoim kolegom, swoim towarzyszom – żeby z kolei oni zmarnowali swój czas, analizując wagę wszystkich dodatkowych materiałów i wreszcie podjęli jakąś decyzję.Przewodniczący zastanawiał się, czy pułkownik zdaje sobie sprawę, w jak wygodnej sytuacji są jego polityczni szefowie.W końcu musieli tylko przekazać list swoim politycznym szefom, czyli postąpić tak, jak postępowali wszyscy pracownicy rządowi na całym świecie, bez względu na miejsce ich urzędowania i wyznawaną przez nich filozofię: musieli po prostu pchnąć dokument drogą służbową wyżej.Wasale wszędzie są tylko wasalami.Przewodniczący podniósł wzrok.– Towarzyszu pułkowniku, dziękuję, że zwróciliście na to naszą uwagę.Przekażcie moje pozdrowienia i wyrazy szacunku waszemu dowódcy.Możecie odejść.Polak stanął na baczność, zasalutował w ten dziwny polski sposób, zrobił w tył zwrot i pomaszerował do wyjścia.15Jurij Andropow odczekał, aż zamkną się drzwi i ponownie spojrzał na dołączone do listu tłumaczenie.– A więc grozisz nam, Karolu, hę? – Zacmokał, pokręcił głową i cicho dodał: – Jesteś od-ważny, ale twoja ocena sytuacji wymaga poprawek, mój duchowny towarzyszu.Zamyślony, ponownie podniósł wzrok.Na ścianach gabinetu wisiało to, co wisiało niemal we wszystkich rządowych gabinetach, i z tej samej przyczyny: żeby wypełnić czymś pustkę.Obrazy.Dwa renesansowe oleje, wypożyczone z kolekcji jakiegoś dawno już nieży-jącego cara czy szlachcica.I portret, całkiem niezły portret Lenina: blada twarz i wypukłe czoło, dobrze znane milionom ludzi na całym świecie.Obok portretu zaś kolorowe zdjęcie obecnego sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, towarzysza Leonida Breżniewa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates