[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mamy jeszcze parę minut.Kolejna muszla, kolejna pusta paszcza.Wtem, gdy już otaczały je pierwsze strugi przypływu, dziewczyna wydobyła z wody nieco większą ostrygę.Szybko rozdzielona, ukazała na swym żywym języku wilgotny rubin.Dziewczyna i arcycechmistrzyni zerknę!)' na siebie triumfalnie.- Jedna wystarczy? - Musi.- Przypływ zaszemrał wokół nich.Dziewczyna już się odwra cała, sięgała po worek i grabie.- Nie! Zaczekaj! Alice miała dziwne przeczucie, że ta dziewczyna mogłaby wnieść coś nowego do funkcjonowania Invercombe.Najpewniej trochę piasku w tryby, ale może właśnie tego było trzeba.Konieczność radzenia sobie z nową, nieokrzesaną pokojową będzie wystarczająco trudnym wyzwa niem dla ochmistrzyni Dunning.- Jak mówiłaś? Ile dostajesz za kubełek gotowanych sercówek? - Trzy szylingi, jeżeli się poszczęści.- A ile takich kubełków trzeba, żeby zapełnić garnek? - Ze dwanaście.- Przyjdź do pracy w Invercombe, a dopilnuję, żeby płacili ci dwa razy tyle.Dziewczyna z wybrzeża odłożyła worek, wytarła dłoń o kaftan i wy ciągnęła ją.Alice, gdy przypływ zalewał kałużę i podbiegał im do stóp, była zbyt zaskoczona, by jej nie uścisnąć.3 W niedzielny ranek ochmistrzyni Dunning posiała po Marion Price.Marion, stojąc przed drzwiami kantorka, na samym końcu niskiego, bielonego korytarza, poprawiła nakrochmalony biały czepek.- Proszę! Stoisz tam, prawda? Weszła do małego, zagraconego pokoju.- Zamknij drzwi.Krzesła są do siedzenia nie? 30Marion, pewna, że o jeden raz za dużo brzęknęła wiadrem albo nie chcący złamała któryś z niezliczonych nakazów i zakazów wiszących w ramkach na ścianach służbówek, postanowiła przyjąć zwolnienie z In vercombe z godnością i taktem.Rzeczy, które zawsze miała za oczywiste - jak ocenianie każdego dnia po zapachu i klimacie poranka, przeplatające się sezonowo prace, połowy i przypływy - zaczęły już wydawać się dziwne i odległe.Tu, w tym domu, wszystko stawało na głowie, aby każdy dzień był taki sam; nigdy jeszcze nie jadła tak dobrze, nigdy nie miała tak ciepło i nigdy nie zdawała sobie sprawy, że jej byt jest tak mało ważny.Starała się jednak zachować stosownie poważny wyraz twarzy, podczas gdy ochmistrzyni wzdychała, a jej miedziane, przetykane siwizną włosy podskakiwały, kiedy kręciła głową.- Możliwe - powiedziała - że byłam dla ciebie trochę za ostra.Natu ralnie, nie ja prosiłam, żeby cię tu przyjąć.Domyślam się, że ty też nie masz wielkiej ochoty pracować u nas.- Starałam się jak najlepiej, proszę pani.Przykro mi, że to się okazało za mało.- Spokojnie, spokojnie.Nie wezwałam cię, żeby cię zwolnić.- Tak, proszę pani? -Jesteś z wybrzeża, więc chyba nigdy nie myślałaś o spędzeniu ży cia w służbie.Dla mnie to było oczywiste od zawsze.Dunningowie słu żyli w wielkich rezydencjach odkąd mój prapradziadek przybył tutaj jako niewolny.Jesteś zdziwiona? - Nigdy nie myślałam, proszę pani.- Są jeszcze ludzie, którzy myślą, że my, Murzyni, nie powinniśmy pracować jako cechowi.W miastach, na przykład Londynie, nawet wy głaszają na ten temat kazania z ambon.- Jej wydatne usta pocienia ły.- Wygląda na to, że jesteś dość bystra i zdolna.A ja potrzebuję każdej pary rąk, żeby ten dom jako tako działał.Gdy ochmistrzyni Dunning rozprawiała o rozmaitych sprawach In vercombe, Marion błądziła wzrokiem po pokoju.Ściany pokrywały ty powe haftowane pouczenia - DOM PORZĄDNIE PROWADZONY RZADKOTROSKI WYMAGA.NIE RÓB NIC PO ŁEBKACH - a na biurku ochmistrzyni piętrzyły się notatniki, suszki, kwity nienadziane jeszcze na szpikulec oraz przedmiot w kształcie ziarna fasoli, podobny do tych, jakie Marion zdarzało się czasem znajdować podczas nadbrzeżnych wędrówek.Dzieciaki nazywały je fasolkami, choć to oczywiście nie była fasola.31- Nie słuchasz mnie! - Co? Ach, przepraszam, proszę pani, ja po prostu.- Mniejsza o to.Może któregoś dnia awansujesz na kucharkę lub och mistrzynię.Jeśli tylko tego chcesz.i jeśli nauczysz się mówić „słucham“ zamiast „co”.- Uśmiechnęła się.- Niech to zostanie między nami: wi dzisz, arcycechmistrzyni i jej synek to dość dziwni ludzie.Przyjeżdżają tu znikąd, bez własnej służby, prawie bez uprzedzenia.Tyle pieniędzy, wszystkie te podróże i co z tego mają? Marion spróbowała zastanowić się nad tym dziwnym pytaniem.Fak tycznie, nie widziała arcycechmistrzyni od tamtego spotkania nad mo rzem, a syna, który niby tu z nią mieszkał, w ogóle.- Wszystko? - Dziewczyno - ochmistrzyni nawet nie pokręciła głową - nie ma co się wymądrzać.Na pewno już słyszałaś, że on jest ciężko chory.- Wes tchnęła.- A to, swoją drogą.- Perłowymi opuszkami palców dotknęła fasolki.- Na to się gapiłaś, zamiast mnie słuchać.Wiesz, co to jest? Marion zaprzeczyła.-To z Wysp Szczęśliwych.Takie nasiona spadają z palm i płyną aż tutaj przez całe Morze Borealne.Marion dotknęła fasolki, myśląc o białych plażach i jaskrawych kwia tach.Wyobrażała sobie, że tak muszą się czuć cechmistrze, kiedy dotykają licznych dziwnych urządzeń - chalcedonów, szeptokamieni, cierpników, szpinetowych klawiszy maszyn kalkulujących, liczykamyków.- Parę warunków bez dyskusji - dodała ochmistrzyni.- Po pierwsze, ten dom opiera się na wzajemnym szacunku i obowiązkowości.Każdziu- teńkie z tych oprawionych przez kucharza przysłów, a widziałam, że krzy wisz się drwiąco na ich widok, każde z nich to sama prawda.Oczekuję, że w niedzielę moi pracownicy spędzają czas z rodziną.- Nie miałam jeszcze wolnej niedzieli, proszę pani.- No to już masz.Wilkins za jakieś pół godziny wyjeżdża furgonem do Luttrell.Postaraj się zdążyć i włóż no swoją najlepszą spódnicę i za paskę.- Oczy ochmistrzyni powędrowały w górę i w dół.- Pamiętaj, że reprezentujesz ten dom, ludzie będą patrzeć na ciebie i wyobrażać so bie, niech im Bóg wybaczy, że jesteś najlepszym, na co stać Invercombe.A twoja rodzina na pewno się zastanawia, jak ci tu idzie.Możesz więc wrócić do Clyst i powiedzieć staremu Billowi Price'owi, że Cissy Dun ning przesyła pozdrowienia i mówi, że radzisz sobie całkiem dobrze, cho ciaż czasem trzeba cię trochę pogonić.Co, może nie? 32- Tak, proszę pani.- Dygając, Marion zdała sobie sprawę, że nie zro biła tego, kiedy wchodziła.- Dziękuję.- Zaraz, jeszcze jedno [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates