[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ulica.parkan.Więc mam do czynienia z rzeczywistością, nie z halucynacją.— Cóż w koledze obudziło taką piekielną niewiarę?.— zapytał młodszy, poprawiając dwoma rękami bujną brodę.— Jakto, więc kolega nie zdumiewasz się, że słyszałeś ucznia szóstej klasy, wykładającego sztukę wojenną?.— odparł starszy.— Bo ja nawet nie wiem, co o tem myśleć: czy to kpiny ze zdrowego rozsądku, czy zapowiedź niebywałego przewrotu w świecie?.— Przesada, szanowny kolego, przesada!.— odpowiedział pięknym barytonem młodszy.— A gdyby ten nasz pupil był w szkole kadetów, czy junkierskiej, zresztą nie wiem, jak ją nazwać, i gdyby w siedemnastym roku nie potrafił powiedzieć czegoś o sztuce wojennej, z pewnością obaj nazwalibyśmy go — osłem.— Ależ on nie jest w szkole junkierskiej, tylko w handlowej.— Wasz siostrzeniec nie jest w szkole muzycznej, tylko także w handlowej, a mimo to wcale nieźle bębni na szpinecie.Czy miałbym go za to podziwiać?.— W każdym razie dzisiejszy odczyt jest dla mnie rzeczą zdumiewająco nową! — mówił starszy.— I mam ochotę powiedzieć z Hamletem, że świat wyszedł z zawiasów!.— A ja biorę to prościej i rozmaite ekstrawagancje młodzieży uważam, jako świt nowego okresu w historji.Okres ów dla następców naszych będzie tak naturalnym, jak ten, w którym żyjemy, wydaje się naturalnym dla naszego pokolenia.— Pomimo to -— rzekł starszy — bardzo jestem ciekawy przyszłości już nietylko wszystkich naszych uczniów, ale choćby takiego oto Świrskiego.Handlowcem ani żadnym pracownikiem nie będzie on.Ale może z niego wyrosnąć jakiś Moltke?.— Uspokój się, kolego!.W najlepszym razie młody człowiek wstąpi do wojska, przegra w karty pół majątku, pójdzie do szpitala, potem pojedzie do Buska.A wkońcu zapuści szpiczaste wąsy, jak jego stryj, będzie chodził wyprostowany, w zapiętym surducie, osiądzie na wsi, jeżeli go chłopi z niej nie wypłoszą, i postara się na handlu zbożem i bydłem odzyskać to, co stracił w wojsku na kartach.— A jeżeli będzie z niego drugi Moltke?.— Gdzie?.jakim sposobem?.w jakiem wojsku?.U nas niema warunków ani dla Bonapartych, ani nawet dla Moltków!.Odczyt o wojsku zwrócił publiczną uwagę na Świrskiego: mówiono, a raczej szeptano o nim.Jedni oburzali się, że zachęcał do karności i ślepego posłuszeństwa, drudzy zapytywali: czy z niego nie wyrośnie wielki bojownik?.Nie zdawano sobie sprawy, o ile odczyt posiadał wartość pod względem wojskowym, ale zdumiewano się, że chłopak siedemnastoletni tak śmiało poruszał temat, na który nie porwałby się żaden z jego nauczycieli.Może w tydzień Kulowicz znowu odwiedził Świrskiego.Gość tym razem był blondynem i nazywał się Truciński.— Słyszałem — mówił Truciński — słyszałem o waszym odczycie!.Nazywają was genjuszem.Trochę za wcześnie, bo genjusz przedewszystkiem musi coś zrobić.Ale.droga przed wami otwarta.— Droga do siódmej klasy?.— uśmiechnął się Świrski.— A dlaczegóżby nie do sławy i nie do władzy?.— zapytał gość.— Ja, gdybym miał wasze zdolności, no — i wasze pieniądze, poszukałbym sobie najdzielniejszych między towarzyszami i utworzyłbym zawiązek przyszłej armji.— Czy nie armji brauningistów?.— zapytał Świrski.— Nie kpijcie z brauninga.niezła to broń, dopóki nie będzie mauserów.Zresztą i brauningiści nie zasługują na lekceważenie: to przednia straż wielkiej armji rewolucyjnej, którą stworzą tacy, jak wy.Pomyślcie o tem!.— O czem?.— Ażeby zebrać partję dzielnej młodzieży i przelać w nią te wiadomości, jakie sami posiadacie.Byłby to korpus oficerów.kadry przyszłego wojska.Świrski zastanowił się.Drgnęła w nim duma.— To jest myśl!.— rzekł.— Ale jakże będzie z bronią?.— Eh!.— odparł blondyn — broni.ile chcecie.trzeba tylko zebrać pieniądze na nią.A gdy dostaniecie broń, moglibyście, dla wprawy, stoczyć jakąś małą potyczkę z wojskiem.Rewolucja już idzie!.Finlandja ma armję, w Rosji tworzy się, tylko u nas nic.Blondyn pożegnał Świrskiego i zniknął z miasta.W parę dni bomba rozerwała robotnika, który kręcił się z nią około policji.Od tej chwili w cichem dotychczas mieście X.zaczęły się niepokoje.Co tydzień wychodziły numery rewolucyjnego pisma; w fabrykach i warsztatach wybuchały bezrobocia; na ulicach ukazywały się gromadki ludzi z czerwonemi sztandarami; parę razy strzelało wojsko.Pewnego dnia zabito człowieka, który podobno zajmował się szpiegostwem, a w tydzień później zamordowana kogoś niewinnego, przez omyłkę.Zaczęto napadać patrole i strzelać do strażników; w mieście i okolicach zdarzały się wypadki bandytyzmu.Wśród takich warunków garstka uczniów i rzemieślników, podzielających: opinje Świrskiego, na jego propozycję, utworzyła związek Rycerzy Wolności.Związek miał dwa cele: pierwszy — ażeby powstrzymać swoich członków od mieszania się do akcji terorystycznej, drugi — ażeby kształcić ich na żołnierzy.— Gdy przyjdzie czas — zakończył mowę Świrski — powiem wam, a wtedy wyjdziemy z miasta, uzbroimy się i rozpoczniemy walkę regularną.Od tej pory, przy zachowaniu koniecznej tajemnicy, Rycerze zbierali się w mieście lub za miastem po.kilka razy na tydzień i odbywali ćwiczenia.Uczyli się maszerować pojedyńczo, linjami i kolumnami; fechtowali się na rapiry i bagnety, przyzwyczajali się do oceniania odległości okiem, kilka razy wyjeżdżali między góry i lasy i uczyli się strzelać do celu.Obok tego hartowali się.Chodzili ,w lekkiej odzieży, w bieliźnie z prostego płótna; czasem nie sypiali w nocy, albo przez całą dobę powstrzymywali się od jedzenia.Gimnastykowali się i, dla wyrobienia odwagi, łazili po wysokich dachach, albo po dwóch, czy w pojedynkę, spędzali noce na cmentarzach i w lesie, jak to za dziecinnych lat robił Świrski.Wprawiano się też w posłuszeństwo, ściśle wykonywając każdy rozkaz.Naprzykład: jutro o godzinie tej a tej, w tem a w tem miejscu zbierzemy się.pojutrze nie jemy obiadu.innego dnia, o ile to będzie możliwem, powstrzymujemy się od mówienia.Według umowy, każdy członek związku mógł być dowódcą, i w tym celu dowódcy zmieniali się co kilka dni.Ponieważ jednak Świrski odznaczał się pomysłami, znał wojskowość i posiadał najwięcej powagi, więc on był prawdziwym wodzem.Linowski kochał go i ślepo w niego wierzył, Starka zazdrościł mu, Chrzanowski czasem krytykował, Lisowski niecierpliwił się, że jeszcze nie staczają bitew, Jędrzejczak drwił ze wszystkich.W rezultacie jednak propozycje Świrskiego prawie zawsze miały za sobą większość głosów i były wykonywane.Pewnego razu, gdy człowiek, nazywający się Nożyńskim, Kulowiczem i Trucińskim, oświadczył Rycerzom Wolności, że jakaś większa organizacja chce zawiązać z nimi stosunki, ale tylko za pośrednictwem jednego zaufanego delegata, wszyscy wybrali na ten urząd Świrskiego.I znowu zaczęły się ćwiczenia odwagi, rozmowy o śmierci i sposobach zachowywania się wobec niebezpieczeństwa.Ostatecznie przekonano się, że najlepszym środkiem przeciw niebezpieczeństwu jest — nie myśleć o niem, ale o czemś innem, przyjemnem.Wkrótce zdarzyła się nieprawdopodobna sposobność złożenia egzaminu z dotychczasowych ćwiczeń.Na wiosnę znowu przyjechał, niewiadomo skąd, Truciński (tym razem miał nieduże czarne faworyty, nie wymienia swego nazwiska) i oświadczył, że chce rozmówić się z najwybitniejszymi Rycerzami Wolności [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates