[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomnik był substytutem mandaloriańskiego nagrobka, bo ciało Shysy spoczywało cały czas w sektorze Quence, gdzie Fett je zostawił.Przywiózł stamtąd tylko hełm, który był odpowiednią pamiątką po popularnym przywódcy.Shysa miał być potraktowany tak samo jak przeciętny Mandalorianin.Grzebano tylko Mandalorów, przywódców ludu pozbawionego państwa.Ta cywilizacja nomadów i wojowników nie miała tradycji uporządkowanych cmentarzy.Ciekawe, gdzie też mnie pochowają? - zadał sobie pytanie Fett.Gdybym miał coś do powiedzenia w tej sprawie, kiedy nadejdzie mój koniec, nastawiłbym ,Niewolnika I" na autopilota, skierowałbym w stronę Zewnętrznych Rubieży i uruchomił jednostki napędowe.Fett był niedoskonałym Mand'alorem, ignorantem w sprawie tradycji własnego ludu.Pobierał teraz nauki -obojętne, czy tego chciał, czy nie - z ust niedawno odnalezionej wnuczki Mirty, która cały czas nazywała go Ba'buirem, dziadkiem, i zachęcała, żeby pogodził się ze swoim dziedzictwem.Relacje między nimi pozostawały.cóż, raczej chłodne, ale to i tak był wielki postęp.Zaczynali od tego, że chcieli się nawzajem pozabijać.Fett spojrzał na hełm Shysy, snując wspomnienia.Szalony bu- hacz, pomyślał.Czy na to zasługiwałem?Powiedziałbyś tylko: „A nie mówiłem?", więc lepiej oszczędzaj oddech.- Nie mogę czekać na ciebie ani chwili dłużej.Głos rozległ się niespodziewanie w słuchawce jego hełmu.Fett aż drgnął z zaskoczenia, ale to tylko Mirta nie mogła się doczekać, kiedy oboje wyruszą na wyprawę na Phaedę.- Cierpliwości - odparł Fett.- Czekałaś trzy miesiące, więc możesz wytrzymać jeszcze dziesięć minut.Fett przyłożył dwa palce do hełmu w geście pożegnalnego salutu i wskoczył na siodełko rakietowego skutera.Jeżeli troszczysz się tylko o własną skórę, nie jesteś mężczyzną pomyślał.Mniej więcej właśnie to powiedział mu przed śmiercią Shysa.Fett obrał kurs na farmę Gorana Bęviina.Leciałnisko nad srebrzystą wstęgą dopływu rzeki Kelita.Okoliczny krajobraz się zmienił.Od jego pierwszego powrotu planeta usiłowała wrócić do życia po tym, jak Yuuzhan Vongowie zrobili, co mogli, by ją zabić.Mandalorianie, rozproszeni po całej galaktyce, zaczynali tysiącami i setkami tysięcy wracać do domu.Grunt odżywał, a na obszarach zasolonych i zatrutych przez vongese powstawały wciąż nowe farmy.Ten widok poprawił mu humor.Mando 'ade dowodzili swojej buntowniczej natury, przywracając do życia stare pola, zamiast szukać nowych, łatwiejszych miejsc pod uprawy.Na szczęście krabostwory - jak cały czas Bevin nazywał Yuuzhan Vongów - nie odniosły zwycięstwa.Mirta była jednak upartą dziewczyną.- Ba 'buir, czy mam uruchomić silniki? - zapytała.- Nie.- Nic ci nie jest?- Czy zastaniemy tam Gorana? - Mirta nie musiała wiedzieć, jak Fett się teraz czuje.On sam nie był zresztą tego pewny.jeśli nie liczyć straszliwego poczucia winy.- Przygotował ten pokój? - zapytał.- Jasne, że tak - zapewniła.- Goran jeszcze nigdy nie sprawił ci zawodu.To była prawda.- A kwatera dla Beluine'a została przygotowana?- Tak, ale.- zaczęła.- To lepiej niech ktoś mu powie, że Oyu'baat jest niczym pięciogwiazdkowy hotel, jak na warunki w Keldabe.- Jesteś wariatem, Ba 'buir - stwierdziła Mirta.Fett wariatem nie był, ale znał Beluine'a na tyle dobrze, aby przewidzieć, że pokój w sielskiej gospodzie Oyu'baat nie przypadnie do gustu renomowanemu lekarzowi z Coruscant.Mówi się trudno, pomyślał.Jestem klientem.Jeżeli władca Mandalory mógł mieszkać w gościnnym domku z prymitywną instalacją wodociągową na chylącej się ku upadkowi farmie, Oyu'baat była odpowiednim miejscem dla Beluine'a.Było tam czysto i ciepło, a dopóki lekarz nie zechce rozegrać partyjki cu'bikada z innymi gośćmi, niczym nie ryzykuje.- Powiedz mu, że zawsze może go zastąpić medyczny droid - poradził Fett i ruszył.Kiedy skręcił skuterem za ostatnią kępą drzew, zobaczył Mirtę przytuloną do rufowej płyty kadłuba „Niewolnika I".Stała z rękami zaplecionymi na piersiach, a obok niej czekał Goran Beviin w ciemnoszarym roboczym kombinezonie.- Nie jesteś dobrym aktorem, więc nie udawaj, że to cię nic nie obchodzi - odezwał się Beviin, kiedy Fett otworzył właz ładowni statku zdalnym sterownikiem i skierował skuter na rampę.- Owszem, zostawiłeś ją ale ona nadal jest twoją żoną.Fett unieruchomił skuter w ładowni.- Byłą żoną - powiedział.- Tak czy owak, pokoje i medyczne droidy są gotowe.Fett nie zamierzał okazać się niewdzięcznikiem.Beviin był porządnym gościem, wybranym przez Fetta na następcę, gdyby cokolwiek potoczyło się nie po jego myśli - gdyby zachorował, zginął czy po prostu się zestarzał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates