[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po paru dniach troskliwej opieki psisko stało się znów rześkie i żwawe, a po paru tygodniach pomogłomi odgadnąć zagadkę, której, bez jego pomocy, nigdy by się rozwiązać nie dało.Właśnie przez dwa tygodnie uganiałem się za pewnym zającem.Mój pies płoszył go, wodził wkoło, lecz ani razu nie udało mi się wziąć go na cel.Spotkało mnie w życiu nazbyt wiele osobliwych przypadków, abym był skory wierzyć w jakieś czarodziejstwa, ale prawdziwie trudno to było ludzkimi zmysłami ogarnąć.Wreszcie jednak zając zapędził się 'tak, żem go zdołał ustrzelić.Padł i — co powiecie, panowie? — ujrzałem, że mój zając miał cztery łapy pod grzbietem, a cztery — na grzbiecie.Gdy mu się sfatygowały dwie dolne pary, obracał się na wznak jak zwinny pływak, co i na brzuchu, i na plecach pływać umie, i puszczał się dalej — hajda! — jeszcze bardziej rączo na wypoczętych łapach.Nigdy potem nie spotkałem się już z takim zającem, a i tego nie byłbym oglądał, gdyby nie znakomite zalety mego psa.Przewyższał on bowiem we wszystkim swój ród i ani bym się zawahał nazwać go najpierwszym z psów, gdyby nie jeden z moich chartów, który także o ten honor mógł się ubiegać.To bydlątko bardziej jeszcze niż urodą odznaczało się osobliwą rączością.Zachwycilibyście się, panowie, gdybyście je widzieli, i nie dziwiłoby was, że tak je kochałem i tak często brałem je z sobą na łowy.Biegał ten chart w mojej służbie tak szybko,często i długo, że starł sobie nogi aż do brzucha i pod koniec życia służył mi już za jamnika przez parę ładnych lat.Ongiś, gdy jamnik ten był jeszcze chartem — mimochodem powiedziawszy była to suka — puścił się więc za zającem, który mi się wydał gruby niezwyczajnie.Żal mi się zrobiło mojej biednej suki, która była szczenna, a chciało jej się popisywać zwinnością.Ledwie mogłem za nią konno w wielkiej odległości nadążyć.Z nagła usłyszałem ujadanie całej chyba sfory psów, lecz tak słabe i tkliwe, żem od razu pojął, co to znaczy.Gdym jednak podjechał bliżej, ujrzałem cud nad cudy.Zajęczyca porodziła w biegu małe zajączki, a moja suka — oszczeniła się.Do tego wszystkiego zajęcy było tyle, co psiaków.Gdy zające obyczajem zajęczym rzuciły się do ucieczki, suka ze szczeniętami nie tylko jęła je gonić, ale je i schwytała.Ja zaś pod koniec polowania, które zaczajeni z jednym psem, miałem ich teraz sześć oraz sześć upolowanych zajęcy.Wspominam tę niepowszednią sukę równie mile, jak mojego bezcennego i znakomitego litewskiego wierzchowca.Los mi go nadarzył, abym przy tej okazji okazał z niemałą chwałą mą jeździecką sztukę.Właśniem wtedy w wielkich dobrach hrabiego Przebowskiego na Litwie bawił i zapijałem w salonachz damami herbatę, panowie zaś zeszli na podwórzec, by obejrzeć pełnej krwi źrebca, którego właśnie ze stajen wyprowadzono.Z nagła usłyszeliśmy wołanie o pomoc.Zbiegam po schodach na dół i widzę źrebca tak nieujeżdźonego i dzikiego, iż nikt do niego ani zbliżyć się, ani go dosiąść nie śmie.Najbardziej zdeterminowani jeźdźcy stoją strwożeni i zmieszani, lek i niepokój mąci wszystkie spojrzenia, lecz ja jednym skokiem rzucam się na grzbiet konia i nie tylko tym niespodzianym skokiem go poskramiam, ale przyprowadzam do posłuszeństwa i spokoju zażywając najlepszych forteli jeździeckiego kunsztu.Aby popisać się przed damami i uwolnić je od wszelkiego niepokoju o moją osobę, zmusiłem konia, by ze mną przez okno do salonu wskoczył.Okrążyłem go parękroć to stępa, to kłusem, to galopem, wreszcie skoczyłem na stół i przerobiłem na nim pokrótce całą szkołę jazdy, co damy niezwyczajnie ubawiło.Młody rumak pokazywał wszystkie sztuki nad podziw zgrabnie, tak że nie stłukł żadnej filiżanki ani dzbanka.To postawiło mnie tak wysoko w łaskach dam i hrabiego, że ten z właściwą mu dwornością uprosił mnie, bym źrebca od niego przyjął w darze i na wyprawę przeciw Turkom, która wkrótce miała być pod dowództwem hrabiego Müncha rozpoczęta, po zwycięstwa i laury wyruszył.Przed wyprawą, w której spodziewałem się po raz pierwszy wykazać moje żołnierskie walory, trudno było o dar milszy i wróżący mi więcej sukcesów.Koń tak uległy, tak rączy i tak ognisty — wrazBucefał[2] i jagniątko —: stawiał mi nieustannie przed oczy zarówno bohaterską powinność żołnierską, jak i niezwykłe, bojowe czyny młodego Aleksandra.Wyruszaliśmy na plac boju, aby, miedzy innymi, honor rosyjskiego oręża, który w wyprawie cara.Piotra nad Prut nieco był ucierpiał, do dawnego blasku przywrócić.Udało się to nam znakomicie w rozlicznych, uciążliwych, lecz wielce chlubnych bitwach, pod wodzą wielkiego feldmarszałka, o którym uprzednio wspomniałem.Ludziom niższej rangi skromność zabrania przypisywać sobie znakomite czyny i zwycięstwa.Ich bowiem chwała zwykła iść na rachunek wielkich wodzów, o których zdatności rzec by się dało to i owo, a zwłaszcza — dość opacznie przypisuje się ją monarchom i monarchiniom, co tylko na paradach proch wąchają, w bitwach nigdy nie byli, a żołnierzy oglądają jedynie, gdy zaciągają wartę przed ich pałacem, nigdy zaś w bojowym szyku.Nie roszczę sobie więc pretensji do sławy z powodu naszych chwalebnych starć z wrogiem.Czyniliśmy wszyscy swoją powinność, co w mowie obywatela i żołnierza, jednym słowem: każdego prawego człowieka, wyraża, znaczy i zawiera bardzo wiele, chociaż ci, co przy kawie zwykli politykować, marne i nędzne mają o tym pojecie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates