[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kup książkę Przeczytaj więcej o książce2001.Wydanie elektroniczneKup książkę Przeczytaj więcej o książceTytuł oryginału:TARGETCopyright © Simon Kernick 2009All rights reservedPolish edition copyright © Wydawnictwo Albatros A.Kuryłowicz 2011Polish translation copyright © Paulina Braiter 2011Redakcja: Magdalena KoziejIlustracja na okładce: John Wilkes/Corbis/FotoChannelsProjekt graficzny okładki i serii: Andrzej KuryłowiczSkład: LagunaISBN 978-83-7659-435-4WydawcaWYDAWNICTWO ALBATROS A.KURYŁOWICZHlonda 2a/25, 02-972 Warszawawww.wydawnictwoalbatros.com2011.Wydanie elektroniczneNiniejszy produkt jest objęty ochroną prawa autorskiego.Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku osobę, która wykupiła prawo dostępu.Wydawca informuje, że publiczne udostępnianie osobom trzecim, nieokreślonym adresatom lub w jakikolwiek inny sposób upowszechnianie, kopiowanie oraz przetwarzanie w technikach cyfrowych lub podobnych — jest nielegalne i podlega właściwym sankcjom.Konwersja do formatu EPUB: Virtualo Sp.z o.o.virtualo.euKup książkę Przeczytaj więcej o książceDedykacjaDla Pana Pinka i Aliego KarimaPrologDwa tygodnie temuSir Henry Portman nie należał do ludzi unikających grzechu.Pił jak zawodowiec, grał jak amator i wciąż palił paczkę papierosów dziennie, doprawiając ją od czasu do czasu kubańskim cygarem i solidnymi czterema tysiącami kalorii, zawartymi w smakowitych tłustych potrawach, od których dietetykom jeży się włos na głowie, a wszyscy inni łakomie przełykają ślinkę.Lecz jego ulubionym grzechem — tym, bez którego naprawdę nie potrafił się obyć i któremu zawdzięczał fakt, że jego waga wciąż nie przekraczała całkiem rozsądnych osiemdziesięciu pięciu kilo zamiast stu dwudziestu, na które sobie zasłużył — był seks pozamałżeński.Podczas dwudziestu siedmiu lat małżeństwa Henry Portman zażył rozkoszy z trzystu czterdziestoma siedmioma partnerkami seksualnymi (trzystu czterdziestoma ośmioma, jeśli doliczyć żonę), którą to liczbę stale uaktualniał w małym notesie w oprawie z czarnej skóry, kupionym dokładnie w tym celu.Nawet teraz, choć przekroczył już pięćdziesiątkę, apetyt na seks wcale go nie opuścił.Opuściła go natomiast uroda, toteż obecnie coraz częściej musiał korzystać z usług prostytutek.Niespecjalnie mu to przeszkadzało.Odkrył, że płacenie za seks ma wiele zalet.Unikał komplikacji związanych z posiadaniem sekretnych kochanek, unikał też potencjalnego wstydu, gdyby prosił je o rzeczy zazwyczaj uważane za nietypowe.Ponieważ, jeśli chodzi o seks, jego upodobania były nieco eklektyczne — i dlatego właśnie teraz leżał przywiązany do łóżka w eleganckim burdelu w Islington, mając na sobie błyszczącą lateksową przepaskę na oczy i niewiele więcej, i czekał na smukłą dziewiętnastoletnią piękność imieniem Nadia, aby przyszła i zaczęła dręczyć go i drażnić, aż do osiągnięcia wyżyn ekstazy.Usłyszał dźwięk otwieranych drzwi i ciche, powolne kroki Nadii.Gdy zbliżyła się do łóżka, sir Henry oblizał wargi i przełknął ślinę, ledwie wytrzymując niewiarygodne zniecierpliwienie, jakie zawsze ogarniało go w tych pierwszych chwilach.— Byłeś niegrzecznym chłopcem — wyszeptała mocno akcentowaną angielszczyzną, palcami gładząc jego udo.I owo lekkie, delikatne muśnięcie wprawiło go w paroksyzm rozkoszy.— Wiem — syknął.— Boże, wiem.Palce Nadii się odsunęły.Wydała z siebie osobliwy miaukliwy dźwięk, który ustał niemal natychmiast po tym, jak zabrzmiał.W pokoju zapadła cisza.Henry Portman wiercił się na łóżku, czekając, aż dziewczyna znów go dotknie.Coś ciepłego i mokrego ciężkimi kroplami kapało mu na pierś i brzuch, spływając w stronę krocza.Czym go oblewała? To nie był wosk, tylko coś chłodniejszego.Kapanie ustało, usłyszał ruch przy łóżku.Poczuł pierwsze ukłucie lęku, nadal jednak towarzyszyło mu podniecenie.Czyżby w Nadii nagle przebudziła się żądza przygód? Zazwyczaj postępowała według stałego scenariusza.Cisza trwała dalej.A ona wciąż go nie dotykała.— Nadia? Jesteś tam?Nic.— Nadia? — Teraz głośniej.Czyjaś ręka jednym szybkim ruchem zerwała mu lateksową przepaskę.Przez moment mrugał, oślepiony światłem w pokoju.Nadia patrzyła na niego pustymi oczami.Była blada, naga i piękna, a spomiędzy jej piersi wystawało wąskie ostrze sztyletu.Sir Henry ujrzał cienką zasłonę krwi spływającą po jej ciele.Na sobie także miał krew.Całe mnóstwo, rozbryzgnięte w konstelacji gniewnych plam.Na kilka sekund odebrało mu głos, oczy rejestrowały wszystko, lecz umysł nie rozumiał znaczenia straszliwego widoku.Nadia się nie ruszała.Po prostu tam stała, jasne oczy miała szeroko otwarte, lecz całkowicie puste.A potem, gdy tak patrzył, powoli zsunęła się na bok łóżka i zniknęła mu z pola widzenia.Jej miejsce zajął mężczyzna w przesłaniającej całą głowę masce wilka z wyszczerzonymi kłami.W okrytej rękawiczką dłoni trzymał zakrwawiony nóż, którym przed chwilą zabił Nadię [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates