[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Długo w milczeniu śledzili naszą pracę, pojmując jej utajony sens.Ale teraz, kiedy sztucznie wyprodukowane mikroskopijne stworzenia zaczęły żyć własnym życiem, nie wytrzymali:— Patrzcie, dzieli się! Żyje! Żyje! W najprawdziwszy sposób.Do tej pory nigdy jeszcze nie widziałem, żeby jakiś naukowiec płakał.Ale teraz płakali chyba wszyscy.Wala Gribanowa rozszlochała się na cały głos.Łzy jak groch spływały po policzkach poważnego i skupionego Wołodi Kabanowa.Któryś z kolegów podał mi chustkę do nosa.Doświadczenie zostało powtórzone kilkadziesiąt razy i za każdym razem z pełnym powodzeniem.Robiliśmy je po kolei, gdyż każdy chciał własnymi rękami stworzyć kawałeczek życia.Nazajutrz po tym doniosłym wydarzeniu, kiedy przeciskałem się przez ciżbę pracowników instytutu, zatrzymał mnie Wotodia Kabanow.— Wybierasz się do Anny?— No chyba! Pędzę do niej.Przecież to jej zawdzięczamy wszystko.— Nigdzie nie pójdziesz.— Nie rozumiem.— Nie ma tu nic do zrozumienia.Jej teraz najmniej potrzebne są twoje kwiaty i miłe słowa.Bardzo jest kiepska.Chodź do gabinetu dyrektora.Tam się odbywa w tej chwili posiedzenie rady naukowej.Na posiedzenie, oprócz pracowników.naszego instytutu, przybyło także dwóch przedstawicieli akademii medycznej i doktor Filimonow.Zebranie zagaił dyrektor.— Koledzy! O wydarzeniu, które miało miejsce w tych murach, zdążymy jeszcze porozmawiać.Mamy czas.Teraz chodzi o co innego.Musimy odkrycie nasze natychmiast wykorzystać dla uratowania życia człowieka.Doniesienie na ten temat złoży nam profesor Karnow.Proszę pana, Georgiju Aleksiejewiczu.— Mamy teraz możliwość wytworzenia neuronów rdzenia kręgowego, których porażenie spowodowało tragiczny stan zdrowia Anny Zoriny.Specjaliści mnie poprawią, ale w moim pojęciu problem przedstawia się następująco: potrzebne nam są dokładne histologiczne i cytologiczne dane o podstawowych komórkach ośrodka nerwowego, regulującego odżywianie mięśnia sercowego.Następnie musimy mieć materiał do wytworzenia tych komórek.Musimy dokładnie wiedzieć, jakiego rodzaju bodźce wysyłają te komórki do serca.Chirurg musi wykonać operację i wszczepić w odpowiednie miejsca sztucznie wytworzoną tkankę nerwową.Karnow usiadł.Zaraz po nim zabrał głos przedstawiciel akademii.— Dokładne dane histologiczne i cytologiczne przedłożymy natychmiast.Trudniejsza sprawa jest z informacją, regulującą działalność mięśnia sercowego.Kto się zgodzi na.taką operację, jak wprowadzenie elektrod? Powinna to być dziewczyna jak najbardziej podobna do Zoriny pod względem cech biologicznych.— A jak to poznać?— Trzeba zrobić szczegółowe analizy i wybrać spośród szeregu kandydatek taką, która będzie najbardziej do niej podobna pod względem grupy krwi, grupy tkankowej i tak dalej.O godzinie pierwszej, kiedy z instytutu chirurgii urazowej otrzymano już tkankę rdzeniową i dokładne mikroskopowe zdjęcie komórek ośrodka regulującego, Wołodia Kabanow zwołał otwarte zebranie partyjno–komsomolskie.— Życie naszej koleżanki, młodej uczonej Anny Zoriny, jest w niebezpieczeństwie.Opracowano nową metodę jej leczenia.Potrzebna jest dziewczyna, która by się dobrowolnie zdecydowała na pewne nieprzyjemne doświadczenie lekarskie.To wszystko.Parę sekund trwało uciążliwe milczenie.Potem podeszła do stołu młodziutka laborantka z oddziału fizjologii roślin.— Ja.— I ja…To była sekretarka dyrektora.— Zapiszcie mnie także — odezwała się bufetowa, Nina Sawieijewa.— Co tu gadać, dziewczęta, wszystkie pójdziemy, prawda?— Naturalnie.Po co tracić czas na jakieś zapisywania? Dokąd mamy iść?Po minucie na sali nie było nikogo.W tym czasie w naszym laboratorium wrzała praca.Śpiewały wirówki, huczały generatory, analitycy cedzili płyny przez kolumny jonowe i chromatograficzne.Strącały się substancje.A wszystko to w jałowy cli naczyńkach wagowych z kwarcu wręczane było wykonawczyni, Wali Gribanowej.Uzbrojona w potężny mikroskop biokularny, przy pomocy elektronowego biomanipulatora budowała mikrokroplami jedną komórkę po drugiej, ściśle odtwarzając strukturę przedstawioną na mikrofotografii, na której widniały wzory i cyfry wskazujące, dokąd należy wprowadzić odpowiednią substancję i w jakiej ilości.Była to praca piekielna, natężona do ostatecznych granic, ale wszystkich ogarnęło namiętne pragnienie wykonania jej za wszelką cenę, na przekór tym czasom, kiedy nie można było jeszcze uratować ludzkiego życia…O szóstej po południu z instytutu medycyny analitycznej przyjechał zmordowany, ale niezwykle podniecony profesor Karnow.— No i co? Wybrano?— Tak, tu jest taśma z zapisem sygnałów.— A kogo?— Jak Boga kochani, nie pamiętam.Któraś z nas.Musimy się śpieszyć.Pół do dziewiątej Wala Gribanowa oderwała zaczerwienione oczy od okularów mikroskopu.— Już… — szepnęła.— Czy jesteś pewna, że zrobiłaś wszystko, jak trzeba?— Jestem pewna.Dajcie trochę wody.Pokryjcie preparat cysteiną.Kapnąłem na drogocenną strukturę kropelkę ochronnego koloidu.— Informacja otrzymana.Teraz wprowadzamy… Wstrzymując oddech, przenieśliśmy preparat do sąsiedniego pokoju.— Będziemy kontrolować?— Oczywiście! Włączcie ekran.Tarcze magnetofonu zaczęły się powoli obracać, przez ekran pobiegły zajączki.Karnow wprowadził elektrody do komórek.Powtórzyło się to, co widzieliśmy już wielokrotnie.Ale tym razem były to komórki ludzkiej tkanki nerwowej w kształcie rombów, z zaostrzonymi kątami i cienkimi jak kolce wyrostkami — aksonami.Zawierały one w sobie życie ludzkiego serca.Kiedy preparat zaczął żyć samodzielnym życiem, przeniesiono go do mikrostatu wypełnionego płynem fizjologicznym.— Szybko do kliniki!Jakie dziwne jest życie! Jeszcze wczoraj wydawało się czymś fantastycznym, że w laboratorium można stworzyć żywą materię
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates